piątek, 11 września 2015

Chapter 1.

- Wytłumacz mi po co ci ludzie, chcą te wszystkie IPhone, IPod i inne chuje muje dzikie węże, skoro i tak niedługi umrą, a kasa za te urządzenia pójdzie w błoto - spojrzałem znacząco na bruneta, ubranego w szare dresy i zwyczajny czarny T-shirt. Leżał rozwalony na kanapie obitej białą skórą, tuż na przeciw fotela z tego samego materiału, na którym siedziałem ze swoim laptopem. - Gdzie w tym logika. Nigdy tego nie ogarnę.

- W tym, co robisz, też nie ma logiki, a ja nie marudzę. Podejdź do tego w ten sposób: pomożesz paru osobą , spełnić jakieś głupie zachcianki, których na tej stronie jest cała masa, a za to masz na bank przyjęcie do UOL*. Chyba się warto pomęczyć.  Kto wie, może trafisz na jakąś lasie, która się na ciebie napali i upieczesz dwie pieczenie na jednym ogniu - kopnął mnie lekko w piszczel i poruszył w dość zabawny sposób brwiami, co u niego było niezwykle wymownym gestem. Zboczeniec.  Mimo to, ten nimfoman był moim najlepszym przyjacielem i w sumie był dla mnie jak brat od czasu ósmej klasy**. Przeniosłem się wtedy do szkoły prywatnej,a on pomagał mi ogarnąć całą sytuację, ludzi i pokazywał mi różne "sztuczki", które pozwalały nam na nieźle wybryki.  Jak coś się działo to jeden stawał w obronie drugiego. To z nim zawsze mogłem o wszystkim pogadać.  Z nim paliłem pierwszego skręta, a wiadomo - to już coś znaczy.

Przeanalizowałem sobie w głowie uważnie jego  słowa.  Miał sporo racji. Oczywiście w tej pierwszej części.  Zabiorę jakąś dziewczynę na koncert jej idola, wezmę ją do klubu, bądź po prostu kupie tom ulubionych książek.  Po prostu przejrzę stronę organizacji, w której byłem od wczoraj wolontariuszem i wybiorę najprostsze i wymagające najmniej wysiłku marzenie, które pomogę komuś spełnić.  Pasowało mi to, bo w końcu dziesięć punktów do podania piechotą nie chodzi, a ja się o nie nawet zbytnio nie namęczę. Sama w sobie organizacja charytatywna była bardzo mądrze stworzona. Najzwyczajniej w świecie pomaga się osobą z różnymi chorobami, które ograniczyły ich życie do maksymalnie roku na zrobienie tego co trzeba. Czego tacy ludzie mogą chcieć poza IPhone'ami, laptopami, czy poznaniem swoich idoli? Zwłaszcza, że akcja dotyczyła osób nieletnich, więc nie miałem więcej pomysłów.
W każdym razie.  Przez te dwa tygodnie, pomogę kilku osóbką, a później biorę kwitek i oddaje zgłoszenie, już tylko formalnie oczekując na informacje, że zostanę przyjęty.  Na nic genialniejszego nie mogłem wpaść.

- Chyba nie chcę przespać się z taką dziewczyną. Wiesz, łatwo mówić "seks bez zobowiań", ale zawsze zostaje jakiś sentyment. A, mój sentyment szybko zszedł by z tego świata, więc wiesz - zaśmiałem się, siadając na niewielkim, pustym obszarze obok niego. Jego perfumy były zbyt intensywne, ale przywykłem.  Od kiedy pamiętam używał ciągle tych samych, a laski na niego leciały, jak ćmy do ognia, bo "jego zapach przyciąga", jak sam twierdził. Zresztą, czemu się dziwić. W końcu to Noel Price. Połączenie bad boya, na jakiego się na codzień kreował, romantyka, którego zgrywał przy większości dziewczyn, a ostatecznie dupka, którym jakby na to nie patrzeć był.  Czyli w połączeniu typ, na którego leci większość lasek. Ja też nie mogłem nażekałać na brak powodzenia, jednak w przeciwieństwie do niego, ja starałem się nie bawić dziewczynami, chociaż nie zawsze mi wychodziło, czasem po prostu za szybki mi mijało. No cóż.  Mówi się trudno - Po za tym, Taylor jest zaspokojony, więc nie martw się.

- Jak można nazwać swojego kutasa Taylor? - zaczął się głośno śmiać.  Zawsze tak reagował.

- Powiedział ten, który nazwał swojego Charles -parsknąłem przez śmiech, a Price natychmiast obdarzył mnie morderczym spojrzeniem.

- Nie waż się śmiać z tego imienia. Charlesconda zawsze gotowa do akcji, to najważniejsze - powiedział z grobową powagą. Te tematy były u nas codziennością. Jak to chyba u facetów. - Zresztą, dawaj laptopa, szukamy ci jakiejś łatwej roboty.

Podciągnął się do pozycji siedzącej i  już chwilę później mój laptop spoczywał na jego kolanach, przeglądając listę osób i marzeń do spełnienia.

- Ej, patrz to - szturchnął mnie łokciem w ramię, więc oparłem na nim głowę o spojrzałem na wyświetlacz komputera.

Jasmine Hope. Obok imienia i nazwiska jak dość często, brakowało zdjęcia.  Czasami się ono pojawiało, jednak dość sporadycznie. Wtuknąłem w palmtopa aby rozwinąć szczegóły. Dziewczynie pozostały trzy miesiące życia, a jej mazenie wydawało się na prawdę proste i nie wymagające większych starań.  Chciała urządzić piknik, na jakiejś łące, w miłym towarzystwie.  Myślę, że byłem typem tego dobrego "towarzystwa".

Sprawa wyglądała następująco. Ja pojadę jutro do szpitala, którego adres był dostępny w rozszerzonych  informacjach, zgrane tę dziewczynę, wezmę na jedną z łąk, jakich sporo w Londynie,zorganizuje jakiś koszyk i coś do zjedzenia, trochę pogadam. Jeszcze znajdę ze trzy takie marzenia i mam dziesięć punktów niemal za darmo.  Prościej pójść już nie może.

- To jak Austin. Piszesz się na to?

- A jakby inaczej.

Od autorki: 
Postanowiłam, że rozdziały będą bardzo króciutkie, mniej więcej jak ten. W ramach tego, będą się pojawiały się raz w tygodniu, bo napisanie takiego rozdziału nie zajmuje dużo czasu. Więc skoro dziś jest piątek, to ustalimy, że co piątek będzie rozdział ^_^
To miało być takie jakby wprowadzenie. Poznanie trochę osony Austina. To dość ważne, bo w tym opowiadaniu w jego zachowaniu zajdą dość spore zmiany, więc.. więc tak trzeba. Ogółem nie bijcie, że nie ma bohaterów, ani ze nie opisałam w rozdziale jak Austin wygląda,ale haha. Mam bohaterów gotowych i wgl. Ale jak byłam w domu zapomniałam to dodać, a teraz w sanatorium - Nie mam jak. Ale obiecuję, że w następnym rozdziale nieco o jego wyglądzie :P 

~ Wasza Victoria ♡ ~

2 komentarze

  1. Czekam na opisy!:D
    Powiem Ci, że jestem pozytywnie zaskoczona akcja tego bloga. Nie spodziewałam się, że jest coś takiego, jakaś taka akcja! Więc taki duży plusik^^
    Jestem ciekawa, jak ona będzie wyglądac. Zachowywać się, wszystko!
    Czekam;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :*
    Zobaczymy jak pójdzie z piknikiem
    Pewnie polubi Jasmin a ona będzie musiała odejść
    Cos czuje ze to będzie smutne :(

    OdpowiedzUsuń